Wywiad przeprowadził Przemek Siczek w dniu 17.02.1999r

PS : Skąd twoje Jarku zainteresowanie muzyką ?

JW : Sądzę że z klimatu mojego domu. Mój tata śpiewał, grał na skrzypcach, akordeonie...

PS : A skąd rockowe brzmienia ?

JW : Myślę, że to był pewien etap. Teraz wracam do akordeonu i skrzypiec. Jeśli chodzi o moje zainteresowania muzyczne to były one podzielone między mocne granie : Led Zeppelin, T-Rex, tego typu rzeczy i Ewę Demarczyk, Stachurę. Nawet w tych moich najbardziej rock-and-rollowych czasach słuchałem poezji śpiewanej. Tak pozostało do dzisiaj choć moim zdaniem człowiek, który poszukuje pokoju wewnętrznego to wybiera te gatunki łagodne, spokojne.

Kiedyś przed laty śpiewałem w zespole Collage, gdzie było dużo poezji, potem w Oddziale Zamkniętym, gdzie było dużo rock-and-rolla czyli wszystkiego co się kojarzy z tym hasłem : alkohol, prochy, seks, halucynogeny, książki, które prowadzą do takich a nie innych zachowań i toczenie się, chyba bez celu. Doświadczyłem wszystkiego złego. Nigdy jednak nie czułem się szczęśliwy, kiedy zdradzałem to co zaszczepiła mi atmosfera domu ... zawsze wierzyłem, że Bóg jest, ale nie wiedziałem JAKI jest. Szczególnie w sytuacjach kiedy On ratował moje życie. Może gdybym poczuł się z tym szczęśliwy to trwałbym z tym wszystkim do dzisiaj.

PS : Byłeś niezadowolony ale czy poszukiwałeś czegoś więcej ?

JW. : Niewątpliwie ale nie spotkałem na swojej drodze ludzi, którzy mogliby mi w tych poszukiwaniach pomóc. Tej potrzeby szukania nie zaspokoiły mi lekcje religii ani kościół powszechny - obecnie jestem adwentystą. Nie potrafiłem się modlić ale wiem, że Bóg był bardzo blisko przez całe moje życie. Nie potrafiłem tego jednak dostrzec.

Taka historia ? kiedyś siedziałem pod krzakiem bzu i modliłem się do Boga, prosząc go aby dziewczyna, którą poznałem i jakiś czas spędziliśmy razem, była tą z którą będę mógł tworzyć dom. Bóg wysłuchał tej modlitwy. Lidia jest moją żoną od 11 lat - ja mam teraz 36 lat. To nie jest moje pierwsze małżeństwo, miałem wtedy za sobą jeden nieudany związek.

Kiedy zmarł wokalista Dżemu - Rysiek Riedel, dotarło do mnie, że to była zupełnie niepotrzebna śmierć. Spojrzałem na moje życie, jak bardzo je niszczę poprzez te litry gorzały, kartony fajek. Paliłem wtedy 70 papierosów dziennie. Poprzez całą tą aptekę, którą połknąłem zafundowałem sobie pobyt w szpitalu na ... oddziale zamkniętym, gdzie inni próbowali bezskutecznie mnie ratować. Zrozumiałem, że nie potrafię sobie z tym sam poradzić. Moja silna wola i pragnienie moralnego życia to jeszcze jest za mało aby coś w życiu zmienić. Kolejna śmierć - mojej babci, spacer z mamą po cmentarzu - dotarło do mnie jak bardzo kruche jest życie i zrozumiałem, że Bóg w którego wierzę to jest Bóg, który zaplanował wszystko inaczej.

Przed nawróceniem, śpiewając jeszcze w Oddziale Zamkniętym, przestałem palić papierosy i podobnie stało się z alkoholem. Stało się to pod wpływem basisty Oddziału - Waldka Kuleczki, który rzucił papierochy i kiedyś podczas wspólnej kolacji zadał mi pytanie : Jak myślisz, dlaczego ja to zrobiłem ?? Podałem pięć czy sześć powodów, dla których mi się wydawało, że to zrobił ale on odpowiedział - Nie, zrobiłem to ponieważ wierzę w Boga. Pamiętam, że bardzo szybko urwałem tę rozmowę, tak był to dla mnie krępujący temat, czułem się bardzo nie w porządku. Wtedy sobie uświadomiłem kiedy ja po raz ostatni pomyślałem o tym Bogu ? Nauczono mnie, że chrześcijaństwo to coś na co muszę zarobić, zasłużyć. Jak jednak usłyszałem, że jemu Bóg pomógł to umówiłem się, że jeżeli on wytrzyma bez papierosa 2 tygodnie to ja też nie będę palił. On wytrzymał ale ja też chciałem dotrzymać słowa ale wiedziałem, że nie poradzę siebie z tym i zacząłem się modlić. Zgiąłem kolana i nie próbowałem niczego robić już własną wolą, opierając się na zasadach wychodzenia z problemów, które znałem. Zacząłem szczerze porozmawiać z Bogiem, położyłem przed nim wszystkie moje problemy i zadałem pytanie gdzie mam Go szukać i jaki On jest ?

Myślę, że każdy człowiek który przyjdzie do Boga w swych nawet dramatycznych sprawach jak na przykład nieporozumienie w domu, nałogi, to Bóg chętnie pomoże, niezależnie ile masz lat, do jakiego kościoła chodzisz i jakie jest twoje życie. Ja jestem tego żywym dowodem.

Potem nastąpił splot wielu wydarzeń m.in. wyjazd do zaprzyjaźnionego księdza na spotkanie z młodzieżą, gdzie miałem już siłę aby nie zgiąć kolan przed obrazami. Pan Bóg doprowadził do świadomego otworzenia Biblii to było dla mnie szokujące. Uchwyciłem się kurczowo Boga i tego co On mówi do człowieka w Piśmie Świętym. Pomogła mi w tym moja żona, która już trochę wcześniej spotkała Jezusa. Dla mnie dochodzenie do nawrócenia to był proces ale samo nawrócenie to był moment, cud w jednej chwili. To nie znaczy, że życie zmienia się w pasmo sukcesów ale jest to moment kiedy miałem świadomość, że w chwili upadku nie będę się dźwigał o własnych siłach. W pewnym momencie uświadomiłem sobie też, że nie przeklinam. Pojawiła się troska o drugiego człowieka.

Ja chcę tak żyć aby każde moje spotkanie z drugim człowiekiem było czymś bardzo świadomym, czymś co buduje a nie pozostawia jakiejś pustki przy przelotnych spotkaniach z ludźmi. Kiedyś jeżdżąc z Oddziałem jakiś człowiek z małego miasteczka mi mówi : Widzisz Jarek, ja nawet nie byłem w Krakowie ani w Warszawie, ani nad morzem. Ty widziałeś tyle miejsc, twoje życie jest wspaniałe, musisz być szczęśliwy. Tak naprawdę to ja nawet tych miast nie widziałem. Jeżdżąc z zespołem rockowym widziałem tylko knajpy, zmęczone twarze, pijanych ludzi, nic ciekawego, po prostu wstyd. Kiedy jednak już po nawróceniu pojechaliśmy do Tarnowa, to zamiast do knajpy poszliśmy na Górę Św. Marcina, - to było cudowne. Widziałem niebo i się tym zachwycałem i zachwycam się do dzisiaj.

Obecnie nie mam wielu koncertów, jestem w trakcie przygotowywania płyty (w stylu ballada - blues), ale jednak przychodzą ludzie aby dzielić się o Bogu. Dlaczego do mnie "Oni chyba wiedzą" to Bóg nas łączy. Albo takie sytuacje kiedy dzwoni ktoś kogo znam z lat rock-and-rollowych i mówi : Wiesz Jacek, proszę cię o modlitwę". To są piękne rzeczy, ta cała zmiana. To, że doceniam trud i wysiłek rodziców związany z moim wychowaniem, że potrafię się modlić z moimi przyjaciółmi, to są rzeczy, które mają olbrzymią wartość.

Świadectwa | Historyje | Wywiady | Księga Gości | Linki | E-mail

Copyright © 2001 Pietia